jesli możesz to proszę skomentuj :3
Odwróciłam się i zobaczyła chłopaka
z burzą brązowych włosów. Popatrzyłam na niego wyczekująco i
ruchem ręki ponagliłam go, żeby zaczął mówić.
ruchem ręki ponagliłam go, żeby zaczął mówić.
- słuchaj, chciałem cię jeszcze raz
przeprosić za ten wypadek – zaczął i wyszczerzył swoje białe
ząbki w szeroki uśmiech – może w ramach przeprosin dasz się
zaprosić na jeszcze jedną kawę?
- co wyście się tak uwzięli na tę
kawę?- mruknęłam cicho. Głośniej już dodałam – sorry, ale
no... jakby ci to powiedzieć, nie jestem twoją fanką i na pewno
nie będę skakać z radości, że Harry Styles zaprosił mnie na
kawę – przerwałam na chwile i spojrzałam na niego, jego mina
mówiła, że chyba nie za bardzo rozumie. Westchnęłam ciężko –
dobra, ja po prostu cię nie lubię.
Odwróciłam się i odeszłam. W
drodze do domu odpaliłam jednego papierosa i zaciągnęłam się
gorzkim dymem. Byłam już w połowie trasy, gdy obok mnie zatrzymało
się czarne, sportowe auto. Szyba zjechała w dół.
- ej mała, co się tak sama szwendasz?
- zaśmiał się mój brat i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Zgasiłam papierosa i zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu, który
po chwili ruszył dalej – matka mówiła, że masz być w studio.
- no, ale jak widzisz, już mnie tam
nie ma – zaśmiałam się.
- ale śmieszne.
- no a ty co tutaj robisz? Miałeś być
dopiero jutro rano.
- jak się dowiedziałem, że mój
kochany kuzyn przyjechał, to musiałem się z nim zobaczyć –
powiedział i puścił do mnie oczko.
Wywróciłam oczami.
- błagam cię.
- ostatnio – upił łyk jakiegoś
napoju energicznego – jak powiedziałem dziewczynom, że to moja
rodzina, to całymi dniami chodziły za mną i prosiły o jego numer.
- żartujesz? - zaśmiałam się.
- nie, mówię serio. One by zabiły za
spotkanie z nim.
Zajechaliśmy pod dom. Wysiadłam z
samochodu i ruszyłam do wejścia. Weszłam do swojego pokoju. Torbę
rzuciłam gdzieś w kąt i włączyłam laptopa. Położyłam się na
łóżku, a urządzenie usadowiłam je na kolanach. Już po chwili
dostałam wiadomość od Nelki.
N: „muszę ci coś
powiedzieć! Idziemy na kawę?”
E: „Co wy macie z tą
kawą?” - odpisałam.
N: „?”
E: „nieważne, chodź”
Kilkanaście minut później
siedziałyśmy już w naszej ulubionej kawiarni i piłyśmy gorący
napój.
- to jedziesz z Chrisem na
te święta? - zapytała mnie Nelly. Od jakiegoś czasu planowaliśmy
z bratem wyjazd do słonecznej Hiszpanii, a święta i tak mieliśmy
spędzić sami. Rodzice jak zwykle mieli coś ważnego do roboty.
- mhm – mruknęłam i
wypiłam łyk kawy orzechowej.
- szkoda – westchnęła,
ale humor zaraz jej się poprawił – słuchaj! Niall powiedział do
mnie, że jestem śliczna! - ostatnie dwa słowa wykrzyczała
radośnie, a połowa ludzi w knajpce krytycznie na nią spojrzała.
- ty to wiesz jak być w
centrum uwagi – zaśmiałam się, a Nelly dała mi przyjacielskiego
kuksańca w żebra.
- wiesz, jak ja się
ciesze?!
- z czego?
- Niall Horan – mówiła
do mnie powoli, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku –
powiedział mi, że jestem śliczna.
Pokiwałam twierdząco
głową na znak, że rozumiem.
- powiedział to tobie i
pewnie kilku tysiącom innych fanek – mruknęłam.
- umiesz człowiekowi zepsuć
humor.
Zapłaciłyśmy za kawę i
wyszłyśmy z kawiarni. Akurat zaczęło padać. Biegiem ruszyłyśmy
w stronę największej, londyńskiej galerii. Rozdzieliłyśmy się i
każda poszła kupić świąteczne prezenty. W którymś z kolei
sklepie, zobaczyłam śliczną koronkową sukienkę. Wzięłam ją do
rąk i spojrzałam na metkę, akurat w rozmiarze Nelly. Nie
zastanawiając się ani chwili dłużej podeszłam do kasy i
zapłaciłam za nią. Dokupiłam do tego stanik z kolorowych
cukierków – zawsze na takie okazje kupujemy sobie coś bez
sensownego - i torebkę, żeby móc to wszystko schować. Punkt
godzina siedemnasta spotkałyśmy się pod małą fontanną i
podarowałyśmy sobie prezenty. Nela kupiła mi śliczny, dzianinowy
sweter w norweskie wzory i kubek z napisem „bez oprawy nie ma
zabawy”. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój kochany zboczuch.
Złożyłyśmy sobie świąteczne życzenia i pożegnałyśmy się,
po czym każda poszła w swoją stronę.
Weszłam do domu, głośno
trzaskając drzwiami. Rodziców jak zwykle nie było. Pobiegłam do
pokoju i wyjęłam z szafy największą z walizek. Zapakowałam do
niej połowę mojej garderoby. Gdy włożyłam już wszystko, co
potrzebne, usiadłam na walizce i starałam się ją zapiąć. W tym
momencie do pokoju wszedł Chris. Dziwnie się na mnie popatrzył.
- może byś mi pomógł, a
nie stał tak jak głupi? - rzuciłam. Chłopka jakby oprzytomniał.
Po dziesięciu minutach walizka była zapięta.
- jedziemy na tydzień –
zaczął mój brat – a ty wywozisz ze sobą pół domu.
- takie życie – odparłam.
- samolot mamy jutro o
dziesiątej – oznajmił i wyszedł z pokoju.
Odpaliłam komputer. Dziwne
– pomyślałam – nie było mnie na Twitterze parę godzin, a
obserwuje mnie ponad tysiąc nowych osób. Zjechałam w dół
strony, szukając kogoś znajomego. Wszystko się wyjaśniło, gdy
zobaczyłam nazwiska słynnej piątki z One Direction. Westchnęłam
ciężko i wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, wzięłam
długi, gorący prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
*
Ze snu wyrwał mnie głos
zadowolonego Chrisa.
- i z czego ty się
cieszysz? - zapytałam na wpół przytomna.
- robię właśnie zdjęcia
mojej siostrze – opowiedział, jakby to było coś normalnego. W
tym momencie zorientowałam się, że jestem na wpół przykryta
kołdrą i jak to mam w zwyczaju miałam na sobie majtki i kusawą
bluzkę.
- jesteś niemożliwy –
westchnęłam i zasłoniłam ciało kołdrą.
- twój chłopak będzie
miał dziewczynę z seksownym tyłkiem – zaśmiał się – zbieraj
się, za dwie godziny mamy samolot ciołku.
Wygramoliłam się z
cieplutkiego łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam twarz i
zęby, rozczesałam moje niesforne włosy. Zeszłam na dół i
dopakowałam torbę podróżną. Chris robił właśnie tosty, które
było czuć już na górze. Ubrałam się. Dosiadłam się do stołu
i zaczęłam zajadać się ciepłymi kanapkami. Pół godziny później
byliśmy gotowi.
Wpakowaliśmy się do
samochodu i pojechaliśmy w stronę lotniska. Nie obyło się od
stania w kilometrowych korkach w centrum miasta. Zdążyliśmy
idealnie dziesięć minut przed odlotem. Pokazaliśmy stewardessie
bilety i weszliśmy na pokład maszyny.
Po zajęciu miejsc, kobieta
wyjaśniła nam zasady bezpieczeństwa, które już tyle razy
słyszałam. Włożyłam do uszu słuchawki i odpaliłam muzykę.
Zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w rytmiczne uderzenia
basów. Nawet się nie zorientowałam, że zasnęłam.
Gdy samolot lądował,
poczułam nieprzyjemne łaskotanie w brzuchu. Podciągnęłam wyżej
kolana i oplotłam je rękami. Chwilę później stąpałam już
ciężko po płycie lotniska w słonecznej Hiszpanii. Nasunęłam na
noc ciemne okulary i wystawiłam twarz ku słońcu.
Razem z Chrisem odebraliśmy
bagaże i taksówką pojechaliśmy do hotelu.
Budynek był naprawdę
ogromny. Przeszklony parter nadawał mu oryginalności. Hotel
„Paradise” miał dwanaście pięter. Jak przystało, na
pięciogwiazdkowy apartament posiadał wygórowane ceny z nocleg,
zatrzymywały się tu same bogate osoby.
- tu jest niesamowicie –
powiedziałam, gdy weszliśmy do środka.
Hol był urządzony w
bardzo nowoczesnym stylu. Niedaleko okien, wokół ciemno -
brązowego, drewnianego stolika poukładane były białe, skórzane
sofy.
- no chodź – Chris
pociągnął mnie w stronę recepcji. Nasz pokój znajdował się na
samej górze. Hotelowy chłoptaś wziął nasze bagaże i windą
wyjechaliśmy na ostatnie piętro. Pracownik podał nam klucze,
życząc miłego pobytu. Weszliśmy do środka.
Zajęliśmy dwa osobne
pokoje, które swoimi rozmiarami przypominały małe mieszkania.
- wow – powiedzieliśmy
równo.
Rozpakowaliśmy bagaże.
Chwilę później zmęczeni opadliśmy na łóżko w pokoju Chrisa.
- dobra – powiedziałam,
wstając z miękkiej pościeli – ja idę się przejść.
- to idź – odparł i
wtulił się mocniej w poduszkę.
Westchnęłam głośno.
Ubrałam czarne trampki i wyszłam z hotelu. Wiatr zaczął rozwiewać
moje niesforne włosy. Ruszyłam prosto ruchliwą ulicą. Na jednym z
budynków zauważyłam duży billboard reklamujący galę rozdania
nagród. Po chwili marszu zobaczyłam drewniane schodki, zejście na
plażę. Usiadłam na piasku, który delikatnie kuł moje ciało.
Fale niebieskiego morza rozbijały się o piaszczysty brzeg
Hiszpanii. Wystawiłam twarz ku zachodzącemu już słońcu i
pochłonęłam się w moich myślach.
Zerknęłam na wyświetlacz
telefonu. Minęły już dwie godziny. Otrzepałam ubranie z piasku i
wróciłam do hotelu.
Postanowiłam wyjść na
górę schodami. Na ostatnim piętrze roiło się od rozwydrzonych
nastolatek. Przepchnęłam się przez tłum. Już miałam wchodzić
na hol ostatniego pietra, gdy zatrzymała mnie silna dłoń
ochroniarza.
- gdzie się pani wybiera? -
zapytał mnie niezwykle niskim głosem.
- no, ja tu mieszkam.
- ychy, tak jak te wszystkie
dziewczyny – wskazał ręką na tłum nastolatek – nie łudź się
i tak ich nie spotkasz.
- co?! Ale ja nie chcę
nikogo spotykać! Ja tu mieszkam!
- nie oszukasz mnie! -
ochroniarz był nieugięty.
Odeszłam kawałek i
stanęłam tyłem do mężczyzny. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i
zadzwoniłam do Chrisa.
- nie krzycz. Moi koledzy po
ciebie przyjdą – zaśmiał się i zakończył połączenie.
Jacy znowu koledzy? W tym
momencie usłyszałam głośny pisk dziewczyn. Odruchowo odwróciłam
głowę i zobaczyłam dwóch chłopaków. Harry i Zayn. Uśmiechali
się szeroko. Kilka dziewczyn nawet się popłakało.
- nie, ja tu jednak nie
mieszkam – rzuciłam ochroniarzowi i chciałam odejść, gdy
zawołali :
- Emily!
- znamy się? - starałam
się być poważna.
- Rodney – Zayn zwrócił
się do ochroniarza – to jest Emily Preston, ona jest na liście –
palcem wskazał na niebieską podkładkę.
Harry cały czas się we
mnie wpatrywał. Chłopcy pociągnęli mnie za ręce i weszliśmy do
holu. Gdy nikt nas już nie widział, wypaliłam.
- dzięki za pomoc, ale już
mnie puśćcie – weszłam do swojego pokoju. Byłam teraz skazana
ich towarzystwo. Koło godziny dwudziestej poszłam do łazienki i
wzięłam długi chłodny prysznic. Ubrałam czarne, krótkie
spodenki i za dużą piłkarską koszulkę. Gdy wyszłam z łazienki,
zobaczyłam szóstkę chłopaków, którzy oglądali mecz.
- kto was tu wpuścił? -
zapytałam.
- było otwarte – odparł
Chris, nie odwracając wzroku od telewizora – aha, mama dzwoniła,
mamy iść jutro na jakąś galę rozdania nagród, czy coś.
- oo – mruknął brunet,
chyba Liam – my też tam idziemy, może pojedziecie z nami?
- nie – odparłam szybko.
- tak – zaśmiał się
Chris - czasu z rodzinką nigdy za dużo.
- jaką znowu rodzinką? -
zapytał zdezorientowany Lou.
- tak się mówi na kumpli –
wyratowałam się i rozglądnęłam za wolnym miejscem. Harry chyba
to zauważył, bo wyszczerzył swoje zęby i wskazał ręką miejsce
obok siebie. Westchnęłam cicho i usiadłam tam. Wciągnęłam się
w oglądanie meczu.
- przecież był spalony! -
krzyknęliśmy z Harrym jednocześnie, a on słodko się zaśmiał.
- no chyba nie? - zareagował
Mulat.
- tak, ślepy jesteś?
Ewidentny spalony – odpowiedziałam pewnie.
- załóż się.
- o co ?
- ej ja też się chcę
założyć – wtrącił się loczek – jeśli ja wygram to wszyscy
gramy w butelkę.
- ja chcę stówę –
odparłam i upiłam łyk soku.
- a ja chcę całusa –
zaśmiał się Mulat..
- fajnie i tak przegrałeś.
W telewizji puścili
właśnie powtórkę tej zagrywki. Komentatorzy zauważyli faul. Ja i
Harry wydaliśmy z siebie okrzyk radości.
- wyskakuj z kasy –
zaśmiałam się Zaynowi prosto w twarz.
- gramy w butelkę! -
zarządził Harry i zaczął skakać po łóżku, ciesząc się przy
tym jak małe dziecko. Wziął moje opakowanie po napoju i zakręcił
nim – Liamek. Prawda czy wyzwanie?
Nie wiem co wybrał bo
zadzwoniłam do Nelly.
_______________________________________________________________________
no hej kochani :3
i jak wam się podoba? mamy już 2 rozdział.
dziękuję wam za 8 komentarzy!! i czekam na więcej.
poleca bloga http://wlasnietutaj.blogspot.com/
Kocham ! Czekam na następny rozdział ! xx
OdpowiedzUsuńw takim momencie fuck you
OdpowiedzUsuńŚwietny :D fajny pomysł z kubkiem i hasełkiem. Czekam na nexta, pozdrawiam Asiek.
OdpowiedzUsuńOMG *,*
OdpowiedzUsuńMasz talent czikas ;) Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz!Już nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńHaha, dobre! Podoba mi się, nieziemsko! ;) Zayn na tym gifie powala na kolana, cóż... ale i tak wolę Liama XD
OdpowiedzUsuńExtra! :* Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału!!
OdpowiedzUsuń(P.S. Zapraszam: http://myworldloo.blogspot.co.at/ Dopiero zczęłam ;) )
genialne. ♥ czekam na następne. ;3
OdpowiedzUsuńSuper ;>
OdpowiedzUsuń[Spam]
OdpowiedzUsuń-Jesteś pewna, że to Zayn a nie Niall? - spytała przyjaciółka poważnym tonem.
-Ale że co?
-Słuchaj mnie! Jesteś pewna, że to Zayn jest tym jedynym, a nie Niall?
-Sama nie wiem, nie mieszaj mi, bo zaraz zrobię coś głupiego. Nie wiem czy to Zayn czy Niall, ale.. Niallowi i tak się nie podobam, poza tym miałam sen proroczy i.. Był to Niall, ale najpierw był to Decklan.. I.. Ja nie wiem co się ze mną dzieje.
Zapraszam na mojego zupełnie nowego bloga o Tori, Zaynie i Niallu ;)
http://shadow-really-story.blogspot.com/
aaaaaaw. świetne ♥
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAA!!!!! KOCHAM TWOJEGO BLOGA <3 Wszystko mega ja chce już następny rozdział !!!! <33333333333
OdpowiedzUsuńPowie szczerze, że ten blog, a raczej to opowiadanie bardzo mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńRozdziały są ciekawe i perfekcyjne napisane. Są po prostu zajebiste! xx
Czekam na next! ;*
P.S. Zapraszam na zycie-to-pieklo.blogspot.com na pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że ci się spodoba i zostaniesz tam na dłużej oraz skomentujesz ;).
Super:) czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńsuper :) mam propozycję jak chcesz to mogę twojego blogga udostępnić na fan page'u na facebooku (ponad 8,200 like) jak chcesz to napisz tu: https://www.facebook.com/pages/We%C5%BA-zbrzydnij-bo-si%C4%99-fochn%C4%99/347127418705257?ref=hl <3
OdpowiedzUsuń