Hej, przepraszam, że tak długo nie ma rozdziału, ale nie mam weny ani czasu na pisanie. obiecuję , zę rozdział dodam, ale nie wiem kiedy .
tym czasem chcę was poprosić o komentowanie tych dwóch blogów
http://wlasnietutaj.blogspot.com/
http://irresistible-with-1d.blogspot.com/
czwartek, 20 czerwca 2013
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 3 "idę na randkę z piekarnikiem"
Dziewczyna odebrała już za
drugim sygnałem.
- po starem, ale ty lepiej
opowiadaj co u was! Dolecieliście już?
- dobrze, zdążyłam już
nawet obejść plażę. Mówię ci, kiedyś tu ze mną przyjedziesz –
zaśmiała się.
- zazdroszczę cie, ja tu
śleńczę i lepię pierogi – wybuchnęłam gromkim śmiechem.
Chłopcy oderwali się na chwilę od gry i spojrzeli na mnie. W
słuchawce usłyszałam głos kobiety – oho, matka wzywa, idę na
randkę z piekarnikiem. Trzymaj się.
- no cześć – rzuciłam i
rozłączyłam się.
- Emily! - usłyszałam
krzyk jednego z chłopców.
- czego się drzesz? Nie
stoję przecież kilometr od ciebie! - odkrzyknęłam.
- sory – to był Louis –
graj z nami.
- Emily jest za dorosła na
takie zabawy – zaśmiał się Chris, a ja rzuciłam w niego
poduszką.
- mówisz tak, bo nie
zabawiam się z twoimi kolegami, którzy tylko gapią się na mój
tyłek – sprostowałam go.
- ale za to, jaki seksowny
tyłek – dodał Harry, szczerząc się szeroko.
- taa.
- jeszcze nie widziałeś
jej w stroju kąpielowym – rzucił mój brat i śmiesznie poruszył
brwiami.
- Chris! - znowu rzuciłam z
niego poduszką.
- no to jutro idziemy na
plaże! - wrzasnął ochoczo Zayn, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- jutro mamy bankiet ciołku
– sprostował go Liam.
- ej, ale ten bankiet to
taki z wieczorowymi ubraniami? - zapytałam, a gdy przytaknęli,
Chris wybuchnął śmiechem – coś ci dzisiaj za wesoło bracie –
syknęłam do niego – ja nie idę.
- bo?
- żartujesz?! - wybuchnął
Chris – ostatnim razem w sukience to ona była na swojej komunii!
Osiem lat temu!
- dziwisz mi się? Moje
dzieciństwo spędziłam z tobą ciołku i jakoś cię nie ciągnęło
do zabawy lalkami ze mną, wolałeś te swoje samochodziki. Więc to
twoja wina.
- moja? - oburzył się.
- ewentualnie matki, że cię
urodziła – posłałam mu szeroki uśmiech, a on szybko złapał
mnie w talii i zaczął łaskotać. Zaczęłam krzyczeć przez
śmiech, żeby mnie puścił, ale na marne. Moja twarz zrobiła się
czerwona, a z oczu poleciały łzy.
- no nie wierze – odezwał
się mój brat i mnie puścił – w końcu popłakałaś się ze
śmiechu. Wisisz mi dychę.
Otarłam ręką kropelki
wody i odsunęłam z twarzy moje włosy.
- dobra, idźcie już sobie
– powiedziałam.
Chłopcy zaczęli wychodzić
z pomieszczenia. Wszyscy z wyjątkiem Harrego, który wygodnie
rozłożył się na moim hotelowym łóżku i z rękami założonymi
za głowę uśmiechał się szeroko.
- a tobie, to specjalne
zaproszenie trzeba wysłać? - zapytałam go.
- ale ja się nigdzie nie
wybieram, tutaj mi wygodnie.
- a ta twoja lalunia nie
będzie zazdrosna? Wiem, że mam lepszy tyłek, ale no wiesz –
przysunęłam się bliżej niego – to kosztuje.- Chłopak seksownie
przygryzł dolną wargę.- a teraz dobranoc – Harry jeszcze chwilę
po marudził i wyszedł z pokoju.
Wskoczyłam pod kremową,
miękką poście i wtuliłam się w poduszkę. Zasnęłam.
Obudziłam się o trzeciej w
nocy z wielkim bólem głowy. Zapaliłam lampkę nocną i
przeszukałam zawartość szafek i toreb. Cholera! Nie wzięłam
leków przeciwbólowych. Po cichu wyszłam z pokoju i zapukałam do
pokoju Chrisa. Oho, pan mocny sen daje o sobie znać. Zostało mi
tylko iść do nowych znajomych. Westchnęłam ciężko i zapukałam
w pierwsze lepsze drzwi. Po chwili otworzył mi zaspany blondyn.
Super, ja to mam szczęście.
- Emily? - zdziwił się i
przetarł oczy.
- hej, słuchaj tak mi
trochę głupio, ale masz może środki przeciwbólowe?
- eem... chyba tak, wejdź –
gestem ręki zaprosił mnie do środka, ziewając przy okazji.
- przepraszam, że cię
obudziłam.
Nic nie odpowiedział,
zapalił lampkę i zaczął przeszukiwać torby.
- usiądź sobie, jeszcze
nie zdążyłem się rozpakować.
Przytaknęłam głową i
opadłam na kraj łóżka. Przeszły mnie zimne dreszcze. Niall podał
mi tabletkę i szklankę wody. Usiadł obok mnie. Wypiłam lekarstwo.
- dziękuję – odparłam i
ruszyłam w stronę wyjścia.
- Emily – zatrzymał mnie
– na pewno dobrze się czujesz? - mimo że było ciemno, zobaczyłam
w jego oczach troskę.
- wszystko dobrze, zawsze
tak mam, jak lecę samolotem – uśmiechnęłam się lekko.
- aha
Wyszłam z jego pokoju i
szybko wskoczyłam pod moją cieplutką pościel. Zasnęłam, tym
razem już spokojnie.
Obudziłam się rano.
Łagodne promienie słońca, nieśmiało przedostawały się przez
zasłony do pokoju. Umyłam zęby i twarz. Wybrałam strój, ubrałam
się i rozczesałam moje niesforne włosy, po czym zeszłam na dół,
do restauracji na śniadanie. Cała zgraja już tam była. Usiadłam
między Chrisem,a Louisem. Moda kelnerka podała nam zamówione
wcześniej potrawy.
- jutro jest wigilia –
zaczął mój brat – czemu nie spędzacie świąt z rodziną?
- nasz manager ma na nas
inne plany – odparł Liam i nadgryzł kawałek kanapki.
Harry i Zayn cały czas na
mnie spoglądali. Bałam się jeść, czując na sobie ich
spojrzenia.
- macie jakiś problem? -
warknęłam z końcu.
- to już nie można sobie
popatrzeć na ładną dziewczynę? - oburzył się Mulat.
- szukaj gdzie indziej –
mruknęłam – idę od was, nie chce mi się jeść.
Windą wróciłam do
pokoju. Ubrałam czarne trampki, zgarnęłam portfel i telefon do
kieszeni. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam na miasto, szukać
sukienki na bankiet. Słońce mocno świeciło. Przymknęłam lekko
oczy i na noc założyłam ciemne okulary. Doszłam na ulicę
wypełnioną małymi butikami i dużymi, markowymi sklepami. Weszłam
do jednego z nich. Od razu uderzyła mnie fala chłodnego powietrza,
do nosa wdarł się przyjemny zapach, a do uszu wleciała łagodna i
spokojna muzyka. Rozglądnęłam się pomiędzy wieszakami pełnymi
kolorowych sukienek i dostojniejszych stroi.
- pomóc pani w czymś? -
usłyszałam za sobą wysoki głos. Należał od do niskiej, drobnej
blondynki.
- szukam sukienki na,
powiedzmy specjalną okazję.
Dziewczyna kiwnęła głową
i ruchem ręki wskazała, abym poszła za nią. Podała mi kilka
sukienek i pokazała na przymierzalnie. Weszłam do środka i
zamknęłam za sobą drzwiczki. Rzuciłam okiem na stertę ubrań i
westchnęłam głośno.
Przymierzałam już siódmą
sukienkę, ale albo za mała, albo za duża, a to kolor nie taki jak
trzeba, albo za długa, a to za krótka. Miałam już dość. Została
ostatnia. Kremowa w falbanki, bez ramiączek. Spodobała mi się
najbardziej, dlatego podeszłam do kasy i zapłaciłam za nią.
Dokupiłam jeszcze do tego czarne szpilki. Wróciłam do hotelu około
piętnastej. Wzięłam prysznic, założyłam sukienkę, uczesałam
włosy, zrobiłam lekki makijaż. Stanęłam przed dużym lustrem i
uśmiechnęłam się do siebie. Ubrałam buty, chwyciłam za torebkę
i wyszłam z pokoju. Chłopcy stali na korytarzy, byli odwróceni do
mnie tyłem, zacięcie o czymś dyskutowali. W pewnym momencie Liam
się odwrócił a jego szczęka opadła w dół.
Reszta również się
odwróciła, a ich miny były podobne do miny Liama. Wyglądali na
zaskoczonych.
- wiem, że nie jestem
piękna, ale no bez przesady – mruknęłam.
- żartujesz sobie?
Wyglądasz pięknie – odezwał się Harry i szeroko się uśmiechnął
– jest na co popatrzeć.
- idziemy ? - rzuciłam, a
oni zgodnie przytaknęli głowami. - obym się tylko nie zabiła na
tych szpilkach – westchnęłam cicho do siebie, ale Zayn chyba to
usłyszał, bo momentalnie znalazł się przy mnie.
- spokojnie będę cię
łapać – zaśmiał się i złapał mnie pod rękę – ładnie
wglądasz.
- umiem sama chodzić.
- troszczę się o twoje
kości. Nie chce, żebyś się mi tu połamała.
- każda wymówka dobra –
posłałam mu fałszywy uśmiech i uwolniłam się z jego uścisku.
Weszliśmy do czarnej
limuzyny. Samochód w środku miał białe, obite skórą siedzenia,
a w oparciach dwóch foteli przyczepione były odtwarzacze DVD.
Jechaliśmy w ciszy. Widziałam, że chłopcy są bardzo przejęci tą
uroczystością. Chris natomiast nie rozstawał się ze swoją
komórką.
Po godzinie stania w korkach
dojechaliśmy pod ogromny, nowoczesny budynek. Szofer otworzył nam
drzwi. Gdy wyszłam z samochodu, oślepiły mnie blaski fleszy, a do
uszu wdzierały się głośne krzyki fanek i głosy reporterów,
którzy próbowali nawiązać kontakt z zespołem. Niepewnym krokiem
ruszyłam przed siebie, stąpając po aksamitnym czerwonym dywanie.
Razem z Chrisem zajęliśmy nasze miejsca. Chłopcy prawdopodobnie
udzielali teraz jakiegoś wywiadu. Podszedł do nas kelner i
poczęstował drinkami. Gala oficjalnie się zaczęła, a nasze
gwiazdy doszły do nas już przy zgaszonych światłach. One
Direction zgarnęło dwie statuetki, a część rozdania pokazywana w
telewizji już się skończyła.
- to co ja idę –
oznajmiłam i zaczęłam zbierać się z fotela.
- niby gdzie? - zdziwił się
Louis – a after party?
- jakie znowu afte... -
przerwała mi głośna, ale zarazem spokojna muzyka. Popatrzyłam
drętwo na ludzi, którzy schodzić się na parkiet. Kobiety ubrane w
dostojne kreacje, z fryzurami z zapewne najlepszych salonów w
mieście, a mężczyźni ubrani w garnitury bądź smokingi tańczyli
z towarzyszkami w rytm muzyki. Scena wyglądała jak z jakiegoś
Hollywoodzkiego filmu. Zrezygnowana usiadłam z powrotem na białym
krześle. Chris już podrywał jakieś wytapetowane laski, Liam,
Louis i Zayn rozmawiali z producentem muzycznym, a Harry prowadził
zawziętą dyskusję z panną Swift, która również pojawiła się
na bankiecie. Wyszłam na zewnątrz tylnymi drzwiami. Z mojej torebki
wyciągnęłam papierosa oraz srebrną zapalniczkę. Próbowałam ją
zapalić, przygryzając przy tym trunek ustami.
- cholera – mruknęłam i
rzuciłam przedmiotem przed siebie.
- chcesz? - usłyszałam za
sobą męski głos. Lekko podskoczyłam ze strachu. Zayn stał i
trzymał w ręce żarzącą się, czerwoną zapalniczkę. Odpaliłam
papierosa i zaciągnęłam się szarym dymem. Zayn uczynił to samo i
oparł się o ceglaną ścianę budynku - piękna dziewczyna nie
powinna palić.
- piękna dziewczyna nie
pali bez powodu – odgryzłam się.
- to jaki masz powód?
- nie jestem aż tak
zdesperowana, żeby mówić o moich problemach pierwszej lepszej
osobie.
- to to zmieńmy. Zostańmy
przyjaciółmi.
- dzięki, ale nie.
- czemu?
- nie lubię cię!
- czemu? - dopytywał.
Zamilkłam, nie ma sensownego powodu, dlaczego go nie lubię. - tak
myślałem – widać było, że posmutniał.
- przyszedłeś tu po to,
żeby prawić mi wyrzuty sumienia?
- przepraszam.
Zgasiłam papierosa i
wróciłam do środka. Usiadłam przy stoliku. Wibracja w telefonie i
nowa wiadomość. Nelly - „jak tam przygotowania do świąt?”
uśmiechnęłam się i odpisałam „ ty lepiej klej te pierogi, a ni
pisz do mnie”. Już po chwili otrzymałam odpowiedź „ale
śmieszne, co robisz?” nie zdążyłam nic napisać, bo do stolika
przyszli chłopcy.
- chce wam się tu siedzieć?
- zapytał Liam.
- ja to bym coś zjadł –
rzucił Niall, pierwszy raz w moim towarzystwie. Reszta zaczęła się
z niego śmiać.
- to jedziemy? - spytałam z
nadzieją.
- tak.
Wsiedliśmy do limuzyny,
która zawiozła nas do hotelu. Gdy wysiadałam z samochodu, poczułam
na swoich biodrach czyjeś silne dłonie. Odwróciłam się i
zobaczyłam szczerzącego się do mnie Zayna.
- obmacywać to sobie możesz
swoją dziewczynę, nie mnie – warknęłam i wyswobodziłam się z
jego uścisku. W połowie drogi do hotelu dogonił mnie Chris.
- jutro wigilia – zaczął
– gdzie się wybieramy?
- obojętne, byle by z dala
od tych pacanów.
- ej mała...
- chris – przerwałam mu –
ile razy mam ci mówić, mam siedemnaście lat, nie mów do mnie
mała!
- okey, okey duża –
zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami.
- dobra, to już wolę mała
– ściągnęłam z nóg moje szpilki. Moje nagie stopy stąpały
teraz po aksamitnym czerwonym dywanie.
- wiedziałem, że
ulegniesz, ale wracając do tematu, Niall to nasza rodzina,
powinniśmy spędzić z nim chociaż te jedne święta... - w tym
momencie poczułam, jak ktoś unosi mnie do góry i zaczyna ze mną
biec. Odwróciłam głowę i zobaczyłam ucieszoną twarz chłopaka z
burzą loków.
- puść mnie! - krzyknęłam
– Harry do cholery! - chłopak trochę zwolnił, ale nie reagował
na moje słowa. Zaczęłam się wierzgać na wszystkie strony. -
boże, Styles idioto puść mnie! - wyrwałam się i stanęłam na
podłodze. - co to do cholery miało być?!
Jego mina zrzedła.
- prze...- zaczął, ale mu
przerwałam.
- dobra, cześć –
odwróciłam się i weszłam do mojego pokoju.
______________________________________________________________________________
no hejj !!
dziękuję wam za te 16 komentarzy!!!! kocham was no ;***
pozdrawiam was gorąco!! do następnego <3
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
2."co wyście sie tak uwzięli na tą kawę?"
jesli możesz to proszę skomentuj :3
Odwróciłam się i zobaczyła chłopaka
z burzą brązowych włosów. Popatrzyłam na niego wyczekująco i
ruchem ręki ponagliłam go, żeby zaczął mówić.
ruchem ręki ponagliłam go, żeby zaczął mówić.
- słuchaj, chciałem cię jeszcze raz
przeprosić za ten wypadek – zaczął i wyszczerzył swoje białe
ząbki w szeroki uśmiech – może w ramach przeprosin dasz się
zaprosić na jeszcze jedną kawę?
- co wyście się tak uwzięli na tę
kawę?- mruknęłam cicho. Głośniej już dodałam – sorry, ale
no... jakby ci to powiedzieć, nie jestem twoją fanką i na pewno
nie będę skakać z radości, że Harry Styles zaprosił mnie na
kawę – przerwałam na chwile i spojrzałam na niego, jego mina
mówiła, że chyba nie za bardzo rozumie. Westchnęłam ciężko –
dobra, ja po prostu cię nie lubię.
Odwróciłam się i odeszłam. W
drodze do domu odpaliłam jednego papierosa i zaciągnęłam się
gorzkim dymem. Byłam już w połowie trasy, gdy obok mnie zatrzymało
się czarne, sportowe auto. Szyba zjechała w dół.
- ej mała, co się tak sama szwendasz?
- zaśmiał się mój brat i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Zgasiłam papierosa i zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu, który
po chwili ruszył dalej – matka mówiła, że masz być w studio.
- no, ale jak widzisz, już mnie tam
nie ma – zaśmiałam się.
- ale śmieszne.
- no a ty co tutaj robisz? Miałeś być
dopiero jutro rano.
- jak się dowiedziałem, że mój
kochany kuzyn przyjechał, to musiałem się z nim zobaczyć –
powiedział i puścił do mnie oczko.
Wywróciłam oczami.
- błagam cię.
- ostatnio – upił łyk jakiegoś
napoju energicznego – jak powiedziałem dziewczynom, że to moja
rodzina, to całymi dniami chodziły za mną i prosiły o jego numer.
- żartujesz? - zaśmiałam się.
- nie, mówię serio. One by zabiły za
spotkanie z nim.
Zajechaliśmy pod dom. Wysiadłam z
samochodu i ruszyłam do wejścia. Weszłam do swojego pokoju. Torbę
rzuciłam gdzieś w kąt i włączyłam laptopa. Położyłam się na
łóżku, a urządzenie usadowiłam je na kolanach. Już po chwili
dostałam wiadomość od Nelki.
N: „muszę ci coś
powiedzieć! Idziemy na kawę?”
E: „Co wy macie z tą
kawą?” - odpisałam.
N: „?”
E: „nieważne, chodź”
Kilkanaście minut później
siedziałyśmy już w naszej ulubionej kawiarni i piłyśmy gorący
napój.
- to jedziesz z Chrisem na
te święta? - zapytała mnie Nelly. Od jakiegoś czasu planowaliśmy
z bratem wyjazd do słonecznej Hiszpanii, a święta i tak mieliśmy
spędzić sami. Rodzice jak zwykle mieli coś ważnego do roboty.
- mhm – mruknęłam i
wypiłam łyk kawy orzechowej.
- szkoda – westchnęła,
ale humor zaraz jej się poprawił – słuchaj! Niall powiedział do
mnie, że jestem śliczna! - ostatnie dwa słowa wykrzyczała
radośnie, a połowa ludzi w knajpce krytycznie na nią spojrzała.
- ty to wiesz jak być w
centrum uwagi – zaśmiałam się, a Nelly dała mi przyjacielskiego
kuksańca w żebra.
- wiesz, jak ja się
ciesze?!
- z czego?
- Niall Horan – mówiła
do mnie powoli, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku –
powiedział mi, że jestem śliczna.
Pokiwałam twierdząco
głową na znak, że rozumiem.
- powiedział to tobie i
pewnie kilku tysiącom innych fanek – mruknęłam.
- umiesz człowiekowi zepsuć
humor.
Zapłaciłyśmy za kawę i
wyszłyśmy z kawiarni. Akurat zaczęło padać. Biegiem ruszyłyśmy
w stronę największej, londyńskiej galerii. Rozdzieliłyśmy się i
każda poszła kupić świąteczne prezenty. W którymś z kolei
sklepie, zobaczyłam śliczną koronkową sukienkę. Wzięłam ją do
rąk i spojrzałam na metkę, akurat w rozmiarze Nelly. Nie
zastanawiając się ani chwili dłużej podeszłam do kasy i
zapłaciłam za nią. Dokupiłam do tego stanik z kolorowych
cukierków – zawsze na takie okazje kupujemy sobie coś bez
sensownego - i torebkę, żeby móc to wszystko schować. Punkt
godzina siedemnasta spotkałyśmy się pod małą fontanną i
podarowałyśmy sobie prezenty. Nela kupiła mi śliczny, dzianinowy
sweter w norweskie wzory i kubek z napisem „bez oprawy nie ma
zabawy”. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój kochany zboczuch.
Złożyłyśmy sobie świąteczne życzenia i pożegnałyśmy się,
po czym każda poszła w swoją stronę.
Weszłam do domu, głośno
trzaskając drzwiami. Rodziców jak zwykle nie było. Pobiegłam do
pokoju i wyjęłam z szafy największą z walizek. Zapakowałam do
niej połowę mojej garderoby. Gdy włożyłam już wszystko, co
potrzebne, usiadłam na walizce i starałam się ją zapiąć. W tym
momencie do pokoju wszedł Chris. Dziwnie się na mnie popatrzył.
- może byś mi pomógł, a
nie stał tak jak głupi? - rzuciłam. Chłopka jakby oprzytomniał.
Po dziesięciu minutach walizka była zapięta.
- jedziemy na tydzień –
zaczął mój brat – a ty wywozisz ze sobą pół domu.
- takie życie – odparłam.
- samolot mamy jutro o
dziesiątej – oznajmił i wyszedł z pokoju.
Odpaliłam komputer. Dziwne
– pomyślałam – nie było mnie na Twitterze parę godzin, a
obserwuje mnie ponad tysiąc nowych osób. Zjechałam w dół
strony, szukając kogoś znajomego. Wszystko się wyjaśniło, gdy
zobaczyłam nazwiska słynnej piątki z One Direction. Westchnęłam
ciężko i wyłączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, wzięłam
długi, gorący prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
*
Ze snu wyrwał mnie głos
zadowolonego Chrisa.
- i z czego ty się
cieszysz? - zapytałam na wpół przytomna.
- robię właśnie zdjęcia
mojej siostrze – opowiedział, jakby to było coś normalnego. W
tym momencie zorientowałam się, że jestem na wpół przykryta
kołdrą i jak to mam w zwyczaju miałam na sobie majtki i kusawą
bluzkę.
- jesteś niemożliwy –
westchnęłam i zasłoniłam ciało kołdrą.
- twój chłopak będzie
miał dziewczynę z seksownym tyłkiem – zaśmiał się – zbieraj
się, za dwie godziny mamy samolot ciołku.
Wygramoliłam się z
cieplutkiego łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam twarz i
zęby, rozczesałam moje niesforne włosy. Zeszłam na dół i
dopakowałam torbę podróżną. Chris robił właśnie tosty, które
było czuć już na górze. Ubrałam się. Dosiadłam się do stołu
i zaczęłam zajadać się ciepłymi kanapkami. Pół godziny później
byliśmy gotowi.
Wpakowaliśmy się do
samochodu i pojechaliśmy w stronę lotniska. Nie obyło się od
stania w kilometrowych korkach w centrum miasta. Zdążyliśmy
idealnie dziesięć minut przed odlotem. Pokazaliśmy stewardessie
bilety i weszliśmy na pokład maszyny.
Po zajęciu miejsc, kobieta
wyjaśniła nam zasady bezpieczeństwa, które już tyle razy
słyszałam. Włożyłam do uszu słuchawki i odpaliłam muzykę.
Zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w rytmiczne uderzenia
basów. Nawet się nie zorientowałam, że zasnęłam.
Gdy samolot lądował,
poczułam nieprzyjemne łaskotanie w brzuchu. Podciągnęłam wyżej
kolana i oplotłam je rękami. Chwilę później stąpałam już
ciężko po płycie lotniska w słonecznej Hiszpanii. Nasunęłam na
noc ciemne okulary i wystawiłam twarz ku słońcu.
Razem z Chrisem odebraliśmy
bagaże i taksówką pojechaliśmy do hotelu.
Budynek był naprawdę
ogromny. Przeszklony parter nadawał mu oryginalności. Hotel
„Paradise” miał dwanaście pięter. Jak przystało, na
pięciogwiazdkowy apartament posiadał wygórowane ceny z nocleg,
zatrzymywały się tu same bogate osoby.
- tu jest niesamowicie –
powiedziałam, gdy weszliśmy do środka.
Hol był urządzony w
bardzo nowoczesnym stylu. Niedaleko okien, wokół ciemno -
brązowego, drewnianego stolika poukładane były białe, skórzane
sofy.
- no chodź – Chris
pociągnął mnie w stronę recepcji. Nasz pokój znajdował się na
samej górze. Hotelowy chłoptaś wziął nasze bagaże i windą
wyjechaliśmy na ostatnie piętro. Pracownik podał nam klucze,
życząc miłego pobytu. Weszliśmy do środka.
Zajęliśmy dwa osobne
pokoje, które swoimi rozmiarami przypominały małe mieszkania.
- wow – powiedzieliśmy
równo.
Rozpakowaliśmy bagaże.
Chwilę później zmęczeni opadliśmy na łóżko w pokoju Chrisa.
- dobra – powiedziałam,
wstając z miękkiej pościeli – ja idę się przejść.
- to idź – odparł i
wtulił się mocniej w poduszkę.
Westchnęłam głośno.
Ubrałam czarne trampki i wyszłam z hotelu. Wiatr zaczął rozwiewać
moje niesforne włosy. Ruszyłam prosto ruchliwą ulicą. Na jednym z
budynków zauważyłam duży billboard reklamujący galę rozdania
nagród. Po chwili marszu zobaczyłam drewniane schodki, zejście na
plażę. Usiadłam na piasku, który delikatnie kuł moje ciało.
Fale niebieskiego morza rozbijały się o piaszczysty brzeg
Hiszpanii. Wystawiłam twarz ku zachodzącemu już słońcu i
pochłonęłam się w moich myślach.
Zerknęłam na wyświetlacz
telefonu. Minęły już dwie godziny. Otrzepałam ubranie z piasku i
wróciłam do hotelu.
Postanowiłam wyjść na
górę schodami. Na ostatnim piętrze roiło się od rozwydrzonych
nastolatek. Przepchnęłam się przez tłum. Już miałam wchodzić
na hol ostatniego pietra, gdy zatrzymała mnie silna dłoń
ochroniarza.
- gdzie się pani wybiera? -
zapytał mnie niezwykle niskim głosem.
- no, ja tu mieszkam.
- ychy, tak jak te wszystkie
dziewczyny – wskazał ręką na tłum nastolatek – nie łudź się
i tak ich nie spotkasz.
- co?! Ale ja nie chcę
nikogo spotykać! Ja tu mieszkam!
- nie oszukasz mnie! -
ochroniarz był nieugięty.
Odeszłam kawałek i
stanęłam tyłem do mężczyzny. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i
zadzwoniłam do Chrisa.
- nie krzycz. Moi koledzy po
ciebie przyjdą – zaśmiał się i zakończył połączenie.
Jacy znowu koledzy? W tym
momencie usłyszałam głośny pisk dziewczyn. Odruchowo odwróciłam
głowę i zobaczyłam dwóch chłopaków. Harry i Zayn. Uśmiechali
się szeroko. Kilka dziewczyn nawet się popłakało.
- nie, ja tu jednak nie
mieszkam – rzuciłam ochroniarzowi i chciałam odejść, gdy
zawołali :
- Emily!
- znamy się? - starałam
się być poważna.
- Rodney – Zayn zwrócił
się do ochroniarza – to jest Emily Preston, ona jest na liście –
palcem wskazał na niebieską podkładkę.
Harry cały czas się we
mnie wpatrywał. Chłopcy pociągnęli mnie za ręce i weszliśmy do
holu. Gdy nikt nas już nie widział, wypaliłam.
- dzięki za pomoc, ale już
mnie puśćcie – weszłam do swojego pokoju. Byłam teraz skazana
ich towarzystwo. Koło godziny dwudziestej poszłam do łazienki i
wzięłam długi chłodny prysznic. Ubrałam czarne, krótkie
spodenki i za dużą piłkarską koszulkę. Gdy wyszłam z łazienki,
zobaczyłam szóstkę chłopaków, którzy oglądali mecz.
- kto was tu wpuścił? -
zapytałam.
- było otwarte – odparł
Chris, nie odwracając wzroku od telewizora – aha, mama dzwoniła,
mamy iść jutro na jakąś galę rozdania nagród, czy coś.
- oo – mruknął brunet,
chyba Liam – my też tam idziemy, może pojedziecie z nami?
- nie – odparłam szybko.
- tak – zaśmiał się
Chris - czasu z rodzinką nigdy za dużo.
- jaką znowu rodzinką? -
zapytał zdezorientowany Lou.
- tak się mówi na kumpli –
wyratowałam się i rozglądnęłam za wolnym miejscem. Harry chyba
to zauważył, bo wyszczerzył swoje zęby i wskazał ręką miejsce
obok siebie. Westchnęłam cicho i usiadłam tam. Wciągnęłam się
w oglądanie meczu.
- przecież był spalony! -
krzyknęliśmy z Harrym jednocześnie, a on słodko się zaśmiał.
- no chyba nie? - zareagował
Mulat.
- tak, ślepy jesteś?
Ewidentny spalony – odpowiedziałam pewnie.
- załóż się.
- o co ?
- ej ja też się chcę
założyć – wtrącił się loczek – jeśli ja wygram to wszyscy
gramy w butelkę.
- ja chcę stówę –
odparłam i upiłam łyk soku.
- a ja chcę całusa –
zaśmiał się Mulat..
- fajnie i tak przegrałeś.
W telewizji puścili
właśnie powtórkę tej zagrywki. Komentatorzy zauważyli faul. Ja i
Harry wydaliśmy z siebie okrzyk radości.
- wyskakuj z kasy –
zaśmiałam się Zaynowi prosto w twarz.
- gramy w butelkę! -
zarządził Harry i zaczął skakać po łóżku, ciesząc się przy
tym jak małe dziecko. Wziął moje opakowanie po napoju i zakręcił
nim – Liamek. Prawda czy wyzwanie?
Nie wiem co wybrał bo
zadzwoniłam do Nelly.
_______________________________________________________________________
no hej kochani :3
i jak wam się podoba? mamy już 2 rozdział.
dziękuję wam za 8 komentarzy!! i czekam na więcej.
poleca bloga http://wlasnietutaj.blogspot.com/
niedziela, 7 kwietnia 2013
1." nie przeszkadzaj mi"
- oj no proszę cię, jak on ci się
może podobać? - marudziłam.
Nelly została u mnie na noc.
Oczywiście już na wstępie zaczęła paplać o tym swoim One
Direction i o tym jaki to Niall jest słodki. Ychym, Niall jest
słodki, a ja mam kochających i troskliwych rodziców. Taa, szkoda,
że to nie prawda.
- no ale zobacz – zaczęła i
rozłożyła się na łóżku – ładnie śpiewa, jest przystojny i
uroczy. Do tego podobno jest delikatny i opiekuńczy. IDEAŁ!
- przestań już, bo zaraz puszczę
pawia – zaśmiałam się, a chwile później dostałam poduszką –
ej!
- to za to, że się z nich wyśmiewasz
– powiedziała i pokazała mi język.
- nie wyśmiewam, ja tylko mówię, że
ich nie lubię.
Nel westchnęła głośno. Sięgnęła
po pilota od plazmy i włączyła telewizor.
- nie! - krzyknęłam i zasłoniłam
głowę poduszką. Moja przyjaciółka zaśmiała się szyderczo. -
tylko nie oni!
- o tak mała – odkrzyknęła Nel i
zaczęła skakać po łóżku, śpiewając przy tym, jak myślę ich
piosenkę – And let me kiss you!
Pocałowałam ją w policzek, a ona
dziwnie na mnie spojrzała.
- w końcu cisza – zaśmiałam się.
Nelly dała mi przyjacielskiego kuksańca w żebra.
- głodna jestem – westchnęła i z
hukiem opadła na łóżko.
- to idź, coś zjedz? - rzuciłam.
- ale taaaaaaak okroooopnie mi się nie
chce – mruknęła i wlepiła we mnie swoje zielone oczy –
kochanie moje.
- nie, nie ma mowy. Skarbie, trochę
ruchu ci nie zaszkodzi – odparłam i zatrzepotałam rzęsami – a
tak w ogóle to...
- cicho! - przerwała mi, kładąc
swoją rękę na moich ustach – mówią o związkach One Direction.
- no więc może Liam? - zapytała
prezenterka chłopaka o króciutko ściętych włosach – opowiedz
nam o swoim życiu uczuciowym. Masz kogoś obecnie?
- to świetnie, że wam się układa. A
ty Zayn?
- można tak powiedzieć- opowiedział.
Miał ciemne włosy, postawione do góry a na nich widniało blond
pasemko - Od jakiegoś czasu spotykam się z Perrie Edwards z
zespołu Little Mix.
- moje gratulacje, a ty Louis?
- trzymam się na razie, jestem sam –
odparł chłopak z brązowymi włosami.
- a Niall? Ostatnio krążyły
pogłoski, że spotykasz się z Demi Lovato. Czy to prawda?
- nie – zaśmiał się, ukazując
swój aparat na zębach – wciąż czekam na tą jedyną.
- ble – wybrzydziłam, a Nelly
spiorunowała mnie wzrokiem.
- a ty Harry? W zespole pełnisz, rolę
flirciarza, czy znalazłeś już tą jedyną? Ostatnio widziano cię
w towarzystwie piosenkarki Taylor Swift.
- ah no tak – zaśmiał się.
- wyłącz to!! - marudziłam.
- ciii – pogoniła mnie Nelly i znów
odwróciła się do telewizora.
- można chyba powiedzieć, że
jesteśmy ze sobą – dokończył chłopak w loczkach.
- a więc widzicie – zaczęła znowu
kobieta – że życie One Direction częściowo wcale nie różni
się od naszego...
chwyciłam pilota i wyłączyłam
program.
- ej! - oburzyła się Nel.
- też cię kocham, robię to dla
twojego dobra, a tak w ogóle to podobno byłaś głodna.
- a no tak – uśmiechnęła się i
zeszła do kuchni.
W tym momencie zadzwoniła moja
komórka. Mama!?
- no hej – powiedział niepewnie do
słuchawki.
- cześć Nelly, słuchaj, musisz jutro
iść do studia taty. Będzie tam ktoś ważny a jego stażystka
nawaliła. Masz mu pomóc!
- ale...
- nie ma żadnego, ale – powiedziała,
przy okazji mi przerywając – masz iść i tyle, chociaż tyle
czasu poświęć dla rodziny.- dodała i się rozłączyła.
Do pokoju weszła Nel z kanapką.
Nadgryzła kęs i z pełną buzią zapytała>
- co jest?
- muszę iść jutro do studia ojca,
podobno ktoś ważny tam będzie – opadłam na łóżko – idę
zapalić – oznajmiłam i wyszłam na balkon. Wyciągnęłam z
kieszeni papierosa i go odpaliłam. Gdy wypuszczałam dym, na balkon
weszła Nel.
- fuj – mruknęła i zaczęła ręką
odganiać szarą mgiełkę – nie przejmuj się tym, będzie fajnie.
- mam pomysł – krzyknęłam –
pójdziesz ze mną!
- co?!
- no chodź! Potem pójdziemy za zakupy
czy coś.
- ale twój tata chyba za bardzo mnie
nie lubi.
Wzruszyłam ramionami.
- mnie też.
- dobra, skoro tak bardzo chcesz –
posłała mi uśmiech – ale, w ramach zadość uczynienia,
załatwiasz mi bilet na najbliższy koncert One Directon.
- co?!
- oj no weź.
- pff... dobra.
- yay! - przytuliła mnie, przy okazji
wyrywając mi z ręki papierosa. Zdeptała go butem.
Weszłyśmy do środka. Po kolei
wzięłyśmy prysznic i wskoczyłyśmy pod kołdrę. Chwilę
leżałyśmy w ciszy.
- dlaczego ty najbardziej nie lubisz
Nialla? - zapytała w końcu moja przyjaciółka.
- nie wiem. Uważam, że jest fałszywy.
- czemu?
- też nie wiem. Po prostu tak mi się
wydaje – skłamałam. Nelly nie wie, że Niall to jakaś moja
rodzina.
Poszłyśmy spać po godzinie drugiej
nad ranem. Rano ubrałyśmy się, zjadłyśmy szybkie śniadanie i
pojechałyśmy do studia taty. Naszych gości specjalnych jeszcze nie
było.
- hej tato – przywitałam się –
przyprowadziłam Nelly, nie masz nic przeciwko?
- nie, nie – odpowiedział mój
ojciec z uśmiechem na twarzy – cześć Nel.
- dzień dobry – odparła blondynka
radośnie.
- o której zaczynamy? - zapytałam.
- za pół godziny, możecie iść się
napić kawy czy coś – zaproponował mój tata.
Poszłyśmy do bufetu i zamówiłyśmy
po cappuccino. Wracałyśmy już na sale główną, dopijając naszą
kawę. Nelly poszła jeszcze do łazienki, a ja ruszyłam dalej. Po
chwili ktoś na mnie wleciał, a moja kawa zdobiła teraz moją
bluzę.
- patrz, jak łazisz do cholery! -
krzyknęłam, wycierając z siebie gorący jeszcze napój.
- prze... przepraszam – odparł
chłopak i zaczął wycierać chusteczkami moją bluzkę.
Podniosłam głowę. Moim oczom ukazał
się wysoki chłopak z ciemną burzą loków i zielonymi oczami.
Uśmiechał się do mnie przyjaźnie, a w jego policzkach ukazały
się słodkie dołeczki.
- dobra, zostaw mnie już –
powiedziałam.
- naprawdę przepraszam, nic ci nie
jest? - zapytał z troską w głosie.
- tą kawę wolałam wypić, a nie mieć
na sobie, ale nie wszystko okay – odparłam i odwróciłam się do
niego tyłem. Chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę.
- jestem Harry. Harry Styles –
przedstawił się.
- fajnie?
- nie szalejesz za mną?
- a powinnam? - zdziwiłam się.
- wiesz, jestem ten słynny Harry
Styles z One Direction – odparł i przeczesał ręką swoje włosy.
- o mój boże przecież to ty! -
pisnęłam – tylko że jest mały problem, ja cię nie lubię –
odeszłam, a on za mną.
- Harry chodź tutaj – ktoś go
zawołał. Dziwne skądś znam ten głos. Odwróciłam głowę. Boże.
Przecież tam stał mój kuzyn. Spuściłam głowę i podeszłam do
taty. Nelly właśnie weszła na główną salę. Gdy ujrzała
chłopców, stanęła jak wryta.
- halo – pomachałam jej ręką przed
oczami.
- to... to... to oni! - wydusiła z
siebie, w tym momencie zobaczyła moją koszulkę – a tobie co się
stało?
- jakiś chłopak na mnie wpadł i
wylał na mnie kawę. Zresztą, jak ich tak lubisz, to idź, ich
poproś o zdjęcie, czy autograf.
- pójdziesz ze mną? - poprosiła.
- nie? Jesteś już dużą dziewczynką,
poradzisz sobie – odparłam z uśmiechem.
- oj no proszę!
- aww, ale nudzisz – mruknęłam i
ruszyłam w kierunku chłopaków – hej, słuchajcie, możecie sobie
zrobić zdjęcie z moją przyjaciółką? - zapytałam ich.
- a ty nie chcesz z nami zdjęcia
ślicznotko? - zapytał mnie ciemno włosy Mulat.
- daruj sobie te denne teksty –
odparłam i posłałam mu wścibski uśmiech.
- no dobra, to chodź – Niall zwrócił
się do Nelly, co chwilę na mnie spoglądając.
Zrobiła sobie z nimi zdjęcia,
którymi od razu pochwaliła się na Facebooku i Twitterze. Była
szczęśliwa. Chłopcy poszli się przebrać. Tata pokazał mi ręką,
żebym do niego podeszła.
- i jak, przywitałaś się z Niallem?
Dawno się nie widzieliście – zaczął.
- tato, mówiłam ci, że się trochę
pokłóciliśmy – odparłam spokojnie.
- aha, to może nawet lepiej, nie
będziesz się zadawała z tymi jego kolegami. Zasługujesz na kogoś
mądrzejszego – wydusił z siebie, z odrazą spoglądając w ich
kierunku.
- zaczynamy już? - zapytałam ze zdziwieniem. wydawało mi się że tata lubił Nialla.
- tak, chłopcy – zwrócił się do
nich – ustawcie się, zaczynamy już.
Cała piątka, przepychając się i
wygłupiając się, stanęła w wyznaczonym miejscu. Właściwie nie
wiem, po co tu przyszłam i tak nie muszę nic robić. Usiadłam koło
Nelly, która z uwielbieniem przyglądała się chłopcom. Pomachałam
jej ręką przed oczami.
- nie przeszkadzaj mi – powiedziała,
nie odrywając od nich wzroku.
- jesteś chora – westchnęłam.
Dwie godziny później sesja się
skończyła. Chłopcy poszli się przebrać, a Nelly sterczała obok
ich garderoby i czekała, żeby z nimi porozmawiać. Chowałam
właśnie swoje rzeczy do torebki, gdy poczułam na biodrach czyjeś
dłonie. Gwałtownie się odwróciłam.
- cześć – odezwał się chyba Zayn.
- potrzebujesz czegoś? - zapytałam i
wyswobodziłam się z jego uścisku.
- zapraszam cię na kawę, co ty na to
?– uśmiechnął się uwodzicielsko.
- nie dzięki – odburknęłam i
odeszłam kawałek – Nelly, ja wychodzę, jak chcesz to zostań.
Moja przyjaciółka kiwnęła głową
i wdała się w rozmowę z Niallem. Mój kuzyn ostro ją podrywał.
Gdy zobaczył, że wychodzę, rzucił mi spojrzenie, pełne skruchy,
jakby przepraszające. Zatrzasnęłam za sobą drzwi. Znowu poczułam
na sobie czyjąś dłoń.
- no co znowu?! - krzyknęłam, nawet
się nie odwracając.
- em cześć – usłyszałam kogoś
głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam....
________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________
i jak ?
mamy już pierwszy rozdział ♥
podoba wam się?
czekam na wasze szczere opinie w komentarzach ♥
PS w opowiadaniu panuje okres przed świąteczny ♥
czwartek, 28 marca 2013
Prolog.
Mam
siedemnaście lat. Wiek dorastania, młodzieńczego buntu. W takich
chwilach rodzice troszczą się o ciebie, o to czy się dobrze
czujesz, czy nikt cię nie zranił. Gdy wracasz do domu, pytają cię,
jak było w szkole, jakie oceny dostałeś.
U
mnie jest inaczej. Moim rodzicom zależy tylko na dobrej opinii. Mają
w nosie czy dostałam jedynkę, dla nich liczy się tylko to czy nikt
się o tym nie dowiedział. Rodzice prowadzą własny biznes. Są
szanowanymi ludźmi w świecie mody i showbiznesu. Ojciec jest znanym
fotografem, a matka projektuje ubrania. Stąd też na brak pieniędzy,
ja i moja starszy
o rok brat
nie możemy narzekać. Wiele
razy pozowałam mojemu ojcu do zdjęć i pomagałam mamie w
projektowaniu. Moja babcia – Sophie – mówi na mnie „dziewczyna
o wielu twarzach”. Dzięki niej kocham muzykę, nauczyła mnie grać
na fortepianie i gitarze. Oprócz tego lubię tańczyć. Moją jedyną
wadą jest to, że palę papierosy. Nikt oprócz mojego starszego
brata – Chrisa - o tym nie wie. Chris wcale nie jest idealny,
startuje w nielegalnych wyścigach samochodowych, pije i pali. Mimo
to jest bardzo czułym chłopakiem.
Moja
przyjaciółka – Nelly – to zapalona fanka One Direction. Pół
jej pokoju jest zaklejony w ich plakatach. Osobiście uważam, że są
to rozpieszczeni chłopcy z garstką talentu. Znoszę te ciągłe
gadania Nel na ich temat w związku na to, że się przyjaźnimy.
Kocham ją jak siostre.
Niall
Horan to mój kuzyn. Gdy miałam 12 lat pokłóciliśmy się. Od tego
czasu się do siebie nie odzywamy. Ja go po prostu nienawidzę! Nikt
nie wie że ten słynny blondyn z One Direction to moja rodzina.
Niech tak pozostanie.
Więc
tak wygląda to moje życie. Życie Emily Preston.
_____________________________________________________________________________
no więc mamy prolog :3
i jak wam się podoba?
wiem, krótki, ale prolog nie powienien być długi :3
życzę wam wesołych świąt. <33
Em.
Subskrybuj:
Posty (Atom)